Podsumowanie sezonu 2019
Podsumowanie sezonu żeglarskiego S/Y EMPATIA POLSKA POL 9933 w 2019 r.
Sezon żeglarski 2019 r. dla EMPATII był bardzo udany. Sprawdzeni od kilku lat a także całkiem nowi żeglarze naszego jachtu mieli wiatru ile potrzeba (no… z „małymi” wyjątkami kiedy było go w nadmiarze), i dobrze sobie radzili z żeglowaniem a przy tym dbali o przyjacielską atmosferę w załodze. Wszyscy – bez wyjątku – gotowali dobrze, co rzecz jasna czyniło rejsy jeszcze bardziej atrakcyjnymi. Chętnie opowiem gdzie wędrowali i jak im szło.
Rejs 1. Wodowanie – a dalej Jastarnia, Gdynia, Hel, Władysławowo, Hel, Gdynia. To nasz pierwszy a zatem techniczny rejs – zresztą bardzo udany. Po zimie należało sprawdzić wszystkie urządzenia. Niestety elektronika odmówiła posłuszeństwa. Kapitan podczas postoju w Helu naprawił uszkodzenie. Poza tym jacht spisywał się dobrze, wiatru było pod dostatkiem. Było wspaniale znów gościć w przyjaznych portach.
Rejs 2. Od wodowania EMPATII w 2015 r, corocznie na jej pokładzie żeglują członkowie Pomorskiego Stowarzyszenia SM. Widać, że polubili bałtyckie wiatry a chociaż przemierzają
nasze morze również promem, są jeszcze gotowi na żeglarskie zmagania na EMPATII. To dzielna, pełna radości i zapału załoga. Dobrze jest być z nimi na rejsie. Trzeba było widzieć jak Andrzej Rębasz (wolontariusz) przy znacznej fali i wietrze odblokował zadzierzgnięty szot rolera budząc uznanie i jeszcze większe zaufanie tych żeglarzy.
Do zobaczenia w przyszłym sezonie załogo!
Rejs 3. Z Gdyni na Hel mała załoga przeprowadziła jacht bezpiecznie. Pogoda była ciężka, szliśmy na samym foku. Szybkość i tak była niezła.
Rejs 4. Do opływanej w wielu uprzednich rejsach załogi dołączyło kilku nowych żeglarzy. Na EMPATII żeglowali po raz pierwszy ale szybko okazało się, że żeglarska robota nie jest im obca i radzili sobie doskonale. Sprzyjający wiatr pozwolił na pełną realizację zaplanowanej trasy. Był to taki rejs o jakim się marzy w zimowe miesiące. Olandia, Kalmar, Gotlandia to dla turysty-żeglarza zawsze wspaniałe miejsca. Robiliśmy też wiele zdjęć i można to naocznie sprawdzić w galerii zdjęć.
Rejs 5. Wspomnienia z rejsu S/Y Empatia Polska 28.06. – 8.07.2019 r.
Załoga w składzie:
Andrzej Kwiatkowski, Kpt. j. – skiper,
Małgorzata Araszkiewicz, żeglarz – osoba z I grupą inwalidzką i niezdolna do samodzielnej egzystencji pełniła funkcję II oficera przy pomocy Andrzeja i Sławka,
Marta Matusiak, bez patentu ale z doświadczeniem w rejsach śródlądowych i morskich – załogantka,
Sławek Araszkiewicz , Kpt. j. I grupa inwalidzka – I oficer,
Dariusz Pura, j. st. m. – III oficer,
Czesław Butello, bez patentu lecz opływany w rejsach morskich – załogant – old boy,
Daniel Butello, bez patentu – załogant.
Oboje z Małgosią, dotarliśmy z Warszawy do Władysławowa „Słonecznym” z przesiadką bardzo wygodnie, ponieważ bagaże zabrali nam koledzy samochodem. W basenie portowym znaleźliśmy
S/Y „Empatia Polska” z Kapitanem Andrzejem Kwiatkowskim, wyglądającym jak stary pirat – rozwiane długie włosy i jeszcze dłuższa broda. Po przyjeździe reszty załogi zrobiliśmy zakupy i je zaształowaliśmy. W trakcie wieczorku zapoznawczego dostosowaliśmy plan rejsu do warunków pogodowych. Z Władysławowa wyszliśmy o 0300 w nocy już w sobotę (stary żeglarski przesąd iż nie wychodzi się w piętek, chociaż niewiele nam to pomogło). Obraliśmy kurs na Olandię z zamiarem wejścia do Kalmaru. Wiatr był silny i trochę nami poniewierało (w porywach do 25 węzłów). Następnego dnia rano zobaczyliśmy Olandię i weszliśmy głodni, spragnieni i trochę sponiewierani do Groenhogen. Mieliśmy zamiar posilić się, odsapnąć i pójść do Kalmaru, lecz wiatr północno-zachodni pokrzyżował nam plany. Rozwiało się do 7 B i w główki portu wchodziła wysoka fala uniemożliwiając nam wyjście. Musieliśmy stać w porcie prawie trzy doby. Andrzej mówił że nie pamięta żeby tak długo z jednego kierunku wiał tak silny wiatr. Oczywiście zwiedzaliśmy okolicę, galerię sztuki, dwa antykwariaty oraz kamieniołomy z kryształową wodą. Jeździliśmy również na rowerach w które jest wyposażony S/Y „Empatia Polska”. Wykorzystując postój w Groenhogen, Marta wraz z Darkiem naprawili foka, który był w kilku miejscach uszkodzony.
Trzeciego dnia, Andrzej wpadł pod pokład z okrzykiem – Za pięć minut w pełnym rynsztunku wszyscy na pokład! I zdążyliśmy. Otworzyło się okienko pogodowe i wyszliśmy. Przyjęliśmy kurs na na Hel mając pogodę nie lepszą niż w drodze na Olandię. Na Helu nie było lepiej, wystarczy powiedzieć że stojąc na cumach w głębi portu zerwało nam sześć cum. W czasie gdy część załogi raczyła się piwem na koncercie szantymena Sławka w „Morganie”, Andrzej i Darek pełnili na zmianę wachtę portową (z uwagi na sprawność i doświadczenie). Rano wyszliśmy z Helu do Gdańska aby wziąć udział w „Baltic Sail”. Z wyjątkiem Andrzeja, nikt z nas uprzednio nie brał udziału w tej imprezie trwającej trzy dni. Były występy zespołów szantowych, „zdobywanie Wisłoujścia”, parada żaglowców oczywiście z naszym udziałem. Nie będę opisywał wszystkich atrakcji tej imprezy, inni zrobią to o wiele ciekawiej.
Po zakończeniu Baltic Sail, pożeglowaliśmy do Władysławowa gdzie wyokrętowaliśmy się.
Wszyscy uczestnicy, pełni wrażeń, mają zamiar spotkać się na pokładzie „Empatii” – jachcie pływającym z osobami niepełnosprawnymi i 50+, w roku 2020. Nadmieniam że już zarezerwowaliśmy termin.
Dziękujemy Andrzejowi za zawsze uśmiechniętą twarz oraz wspaniałą atmosferę i prosimy o lepszą pogodę na naszym rejsie w 2020 roku.
Sławomir Araszkiewicz Kpt. j.
Rejs 6. Załoga kolejnego rejsu miała ciekawe plany żeglarsko-turystyczne. Ich zamiarem było zwiedzanie polskich portów płynąc na zachód od Władysławowa. Niepełnosprawny załogant Mateusz pomimo, że troskliwie wspomagany przez rodzinnych wolontariuszy nie podołał trudom rozkołysanego Bałtyku. Chociaż żegluga sprawiała mu widoczną radość, rodzina zdecydowała o zakończeniu jego udziału w rejsie. Solidarnie jego rodzice i brat-bliźniak zeszli z pokładu EMPATII. Jest nadzieja, że w kolejnym sezonie Mateusz będzie żeglował jako uczestnik żeglarskiego obozu dla niepełnosprawnych w Jastarni. Na taką żeglugę na pewno wystarczy mu zapału i sił.
Pozostali, również niepełnosprawni załoganci przerwanego rejsu oświadczyli, że dla nich rejs jest do wytrzymania i mieli wolę żeglować dalej. Kapitan szybko uzupełnił skład załogi i wyszliśmy w morze. Na 4 brakujące do zakończenia rejsu dni wybraliśmy żeglugę z Ustki do Karskrony. I była to bardzo dobra decyzja. Zachwyciło nas urokliwe miasto i nadzwyczajne muzeum morskie. A żeby było jeszcze piękniej popłynęliśmy promem na pobliską wysepkę, którą bez problemu dało się objechać rowerem. Pomimo, że bosman przyznał nam w Karskronie port schronienia opuściliśmy rankiem gościnną marinę bo we Władysławowie miała czekać następna załoga.
Rejs 7. Ten rejs był dłuższy niż pozostałe. Niemal cała załoga pływała uprzednio w innych rejsach więc była doskonale zgrana. Zorganizowali dobre zaopatrzenie i w ogóle wszystko na tym rejsie było jak należy. Wiatr był jakby zamówiony i pozwolił na odwiedzenie wszystkich zaplanowanych portów. Vandburg, Faro, Lauterhorn (dla EMPATII po raz pierwszy), Kalmar i Groenhoegen były tak piękne jak na wykonanych przez załogę zdjęciach. W Groenhoegen załoga zwiedzała zrekonstruowaną osadę Wikingów. Oczywiście najlepiej wpasował się w jej klimat kapitan Andrzej Kwiatkowski. Proszę zobaczyć jego zdjęcia i uznacie, że nie przesadzam. Udany rejs zakończył się we Władysławowie. Dobrze będzie ponownie gościć na EMPATII tę załogę.
Rejs 8. Teraz należało doprowadzić jacht do Świnoujścia. Znajdując postój w pięknych polskich portach EMPATIA zawitała do Łeby, Ustki, Darłowa, Kołobrzegu – czyli do każdego portu gdzie jej zanurzenie (2,28m) na to pozwalało – i w uzgodnionym z następną załogą terminie pojawiła się w Świnoujściu. Czas pozwolił nam jeszcze na kolejne zwiedzanie tej uroczej miejscowości a dumna jestem bo razem z kapitanem weszliśmy na najwyższą polską latarnię morską – jak to ujęła bileterka „ekologicznie” czyli ….pieszo.
Rejs 9. Uczestnicy tego rejsu to zdolni i w większości młodzi ludzie. Wchodząc po raz pierwszy na pokład EMPATII nie mieli żeglarskiego doświadczenia ale pod koniec byli to już godni zaufania, dobrze wypełniający swoje obowiązki żeglarze. Pogoda pozwoliła na tym rejsie zrealizować wszystkie – żeglarskie i turystyczne – zamierzenia. Najstarszy członek załogi Zdzisław był jedynym, który uprzednio żeglował po Bałtyku. Było to jeszcze w dawnych czasach PRL-u. Zdzisław wówczas mógł pływać po morzu ale brakło mu determinacji żeby dopełnić formalności aby móc wejść do niemieckiego lub duńskiego portu. Teraz jego marzeniem było dotrzeć tam gdzie wówczas nie miał prawa wejścia. To ten uszczęśliwiony pan na zdjęciach w otoczeniu młodej załogi.
Ze Świnoujścia pierwszy etap prowadził do Sassnitz. Wszystkim nam się podobało a idąc na Kopenhagę mieliśmy okazję podziwiania przepięknych klifowych brzegów Rugii. Choroba morska, która dopadła wszystkich już po wyjściu ze Świnoujścia trochę zelżała i dobrze bo po wyjściu za cypel spotkał nas sztorm. Nie było ciężko a wiatr z zachodu pozwolił szybko dojść do Kopenhagi. Prawdę mówiąc baliśmy się tylko czy znajdziemy dobre miejsce na postój. I znaleźliśmy. W ścisłym centrum stolicy Danii spędziliśmy dwie doby zachwycając się wszystkim co Kopenhaga oferuje turystom. Szkoda tylko, że trudy rejsu były zbyt ciężkie dla Ewy i pomimo troskliwej opieki męża i reszty, zadecydowała ona o wcześniejszym powrocie do domu. Pomyślne było to, że nasza krakowianka z centrum miasta metrem dotarła na lotnisko a stamtąd miała bezpośredni lot do Krakowa. Już niestety bez niej dotarliśmy do portu Tejn na Bornholmie. Autobusem bądź rowerami zwiedzaliśmy ile się dało i w założonym terminie dotarliśmy do Ustki. Zdjęcia pokazują, że jest ona równie piękna jak bałtyckie porty innych krajów. Teraz ta załoga może wybrać się na inne, dalekie rejsy i z pewnością sobie poradzi.
Rejs 10. W tym sezonie S/Y EMPATIA z upodobaniem zwiedzała polskie porty. Teraz z nieliczną ale doświadczoną i zgraną załogą z Ustki poprzez Władysławowo dotarli na Hel.
Niezbyt silny ale z dobrego kierunku wiatr pozwolił doprowadzić jacht do helskiego portu w dużo krótszym niż założono czasie. Następna załoga miała wejść na pokład nazajutrz.
Rejs 11. Załoga Henryka Krzywdy zna dobrze EMPATIĘ. Obsługa żagli, wyznaczanie kierunku, troska o bezpieczeństwo na morzu – nie stanowią dla nich problemu. Dodatkowo uznanie za pracę w kambuzie. Pewnie również dlatego humory załogi świetne – co widać na fotografiach.
Rejs 12. Do Gdyni s/y EMPATIA musiała się stawić na przegląd rejestracyjny. Ta okoliczność wymagała obecności prezesa Fundacji Andrzeja Walczaka. Po przeglądzie należało doprowadzić jacht do Łeby. Skorzystała z tego załoga złożona głównie z mieszkańców wybrzeża. Bez problemów, z humorem dopłynęli do portu w Łebie skąd pociągiem dotarli do domów.
Rejs 13. Trasa Łeba- Ustka-Kołobrzeg- Świnoujście nie nastręczała trudności. W większości niepełnosprawni żeglarze mieli za zadanie doprowadzić jacht do portu nad Świną gdzie czekała kolejna załoga.
Rejs 14. Ta załoga miała trudne zadanie. Tylko dwóch członków rejsu zdrowych a pozostali to emeryci dodatkowo obciążeni różnego rodzaju niepełnosprawnością. Dodatkowo, pomimo udziału w mazurskim pływaniu – połowa załogi bez doświadczenia na morzu. Co zatem mieli; ambicję i chęć sprawdzenia jak to jest na pełnym morzu, jak wyglądają dalekie porty,
jak podołają pracy na jachcie w ciężkich warunkach.
I ten egzamin zdali. Zwiedzili niemieckie Sassnitz, gdzie podziwiali to urokliwe miasteczko i bajeczne klify Rugii, szwedzki port promowy Ystad, duńskie wyspy Bornholm i Christiansoe. Zapał turystyczny załogi był tak wielki, że chociaż kierunek wiatru uniemożliwił podejście do Kopenhagi Barbara zadecydowała, że pojadą tam z Ystad pociągiem. Godzina drogi a Kopenhaga ich olśniła i dodatkowa atrakcja to przejazd Sundem. Brawo załogo! Szczury lądowe czapki z głów. W Ustce jacht nalazł się zaplanowanym terminie.
Rejs 15. Teraz dla odmiany załoga była młoda. W Ustce zabawiła krótko bo wiatr tężał a wiało z zachodu i już w sztormowych warunkach pożeglowała do Łeby.
Wejście do portu w Łebie przy silnym wietrze i dużej fali zawsze dla EMPATII jest ryzykowne. Głębokość jej zanurzenia (2,28m) grozi osiągnięciem dna na nanoszonym w trudnych warunkach piasku. I oto załoga miała w Łebie ten sam problem, który spotkał innych żeglarzy EMPATII uprzednio „uwięzionych” w Groenhogen. Przez 3 dni i noce wiatr i fala skutecznie uniemożliwiały wyjście z portu. Załoga nie mogła na to poradzić ale Łeba bardzo nadaje się do zwiedzania. Wydmy Słowińskiego Parku Narodowego, leśne szlaki a co się pomyślnie zdarzyło wizyta całej załogi jachtu u siostry lidera rejsu w urokliwym, zabytkowym hotelu. Kto był w Łebie z pewnością pamięta pałacyk tuż przy plaży gdzie gościnnie podejmowano naszą załogę. Pływania było za mało ale na jachcie dobre jedzenie, dobry humor i nadzieja, że przyjdzie sprzyjający wiatr.
Rejs 16. Wśród załogi oprócz innych niepełnosprawnych 2 osoby niewidome. Prezes Fundacji „Ślepa kura” Ryszard Pożar i Piotr Goniewicz. Obaj od wodowania EMPATII jej wierni, coroczni załoganci. Kapitan wiedział, że zawsze można polegać na ich żeglarskich umiejętnościach ale pływający z nimi po raz pierwszy jako wolontariusz Andrzej Rębasz był pod wrażeniem swobody i prawidłowości z jaką pełnili swoje wachty. Kto był z nimi na rejsie wie, że obaj doskonale śpiewają i grają na gitarze. Kto z nimi nie pływał niech się postara żeby z nimi wyjść na rejs. Dotychczas każdy był udany.
Rejs 17. Zlot jachtów z duszą „Próchno i rdza”
Dobroczyńcy EMPATII.
W 2019 r. jacht i jego załoga korzystała z ofiarnej pomocy sprawdzonych i nowych przyjaciół. W porcie postoju w Jastarni zawsze wykazywał bezinteresowną troskę bosman Piotr Herman. Prezes Fundacji w Poznaniu, kapitan pod Krakowem mogli mieć nadzieję, że przeznaczony niepełnosprawnym załogom jacht jest obserwowany przez bosmana Jastarni i zła pogoda ani źli ludzie nie zrobią mu krzywdy. Oby do wiosny Panie bosmanie!
Zawsze, gdy sytuacja tego wymaga EMPATIA jest sprawdzana i naprawiana przez Bartka Mużę. Chociaż zawsze ma pełne ręce roboty na wiadomość, że nasz jacht ma problem, zjawia się nawet po ciężkiej pracy i usprawnia co trzeba. Dobrze byłoby kiedyś wyjść z nim w rejs ale do jego emerytury trochę czasu a teraz się nie da.
Corocznie szczodrze wspierają EMPATIĘ Tomek Makaruk, Staszek Fiłonowicz i Marek Sówko.
Jako wolontariusze bardzo dobrze sprawdzili się nowi załoganci: Andrzej Rębasz i Piotr Mieszczański. Stała załoga jachtu bardzo sobie ceni wsparcie przyjaciół z zachodniego wybrzeża – Agaty latem jeszcze Skoczylas – wszystkiego najlepszego z okazji ślubu Agatko i Bartku – i Zenka Szarowskiego.
Załoga EMPATII nie potrzebowała wsparcia ale kiedy kapitan Krzysztof Kwapiszewski zawiadomił nas, że w pobliżu brzegu Bornholmu ma problem z akumulatorami i nie ma możliwości wprowadzenia jachtu do portu, poproszony przez nas o pomoc mieszkający i pracujący na Bornholmie Tomasz Piórski zorganizował holownik, który bez problemów wprowadził WARSZAWSKĄ NIKĘ do mariny gdzie także naładowano wszystkie akumulatory. Dobrze jest wiedzieć, że możemy liczyć na żeglarską pomoc również na naszej ulubionej duńskiej wyspie. Jeszcze inni troszczyli się o stan i wygląd jachtu. Odnowione na burtach napisy, naprawione żagle – to bezinteresowna praca członków załóg. Wam wszystkim i tym nie wymienionym dziękujemy i oby do zobaczenia w przyszłym sezonie.
Gdzie byliśmy;
Ponowne, wielokrotne przeloty do portów Szwecji – Groenhogen, Kalmar, Visby, Faro, Vansburg i po raz pierwszy na EMPATII Lauterhorn (załoga Krzysztofa Urbanowicza) i Ystad (załoga Barbary Jagoda), Danii – Kopenhaga, Tejn, Christiansoe i Niemiec – Sassnitz. Oczywiście kochamy odwiedzać polskie porty – na całym wybrzeżu byliśmy wszędzie, gdzie głębokość naszego zanurzenia nie stanowiła przeszkody. Od Gdańska do Świnoujścia przyjmowano gościnnie EMPATIĘ i każda załoga mogła się przekonać, że są one tak samo piękne jak te zagraniczne. Były sztormy – również ciężkie i było pięknie. A w końcu wszyscy bezpiecznie dotarliśmy do domów i możemy myśleć o kolejnych rejsach.
A kto żeglował;
Młodzież (uzdolniona i piękna) była, ale emerytów też nie brakowało. Załoganci z problemami ortopedycznymi, neurologicznymi, słabowidzący i niewidomi na EMPATII są żeglarzami i wykonują przeznaczone dla nich obowiązki. Potrafią doprowadzić jacht do zaplanowanego portu, wykazać się talentem w kambuzie, stworzyć wspaniałą żeglarską atmosferę, a Ci najbardziej podziwiani umilali rejsy śpiewem i grą na gitarze. Ponad połowa członków załóg to żeglarze, którzy uprzednio pływali na EMPATII. Ci „nowi” w większości deklarują, że chcą jeszcze wejść na jej pokład, oddać cumy i pożeglować po przygodę. Zatem – do zobaczenia żeglarze!
Sprawozdanie z rejsu nr 3: Sławomir Araszkiewicz
Sprawozdanie z rejsu nr 17: Halina Liczmańska
Pozostałe opisy: Danuta Przewoźna