Wrześniowa Szwecja
S/y Empatia Polska wypływa na coraz dalsze wody. Za radą kapitana Krzysztofa Kwapiszewskiego – widząc sprzyjające do tego rejsu warunki pogodowe – załoga podążyła do Szwecji. Pierwszy po przebyciu Bałtyku port to Gronhogen na wyspie Olandia. Urocza, mała miejscowość i wygodny, o tej porze roku (koniec września) niemal pusty port. Następnego dnia popłynęliśmy do położonego na lądzie Kalmaru. Kapitan rozbawił wszystkich stwierdzając: nigdy jeszcze nie przypłynąłem jachtem na dworzec kolejowy. I to prawda – dworzec kolejowy w Kalmarze stoi tuż przy porcie jachtowym. Że będziemy podziwiać królewski zamek (zdobyty przez Polaków w 1598 r.) i jego ogrody, że zobaczymy najdłuższy most jaki widzieliśmy w życiu (6.070 m) to wiedzieliśmy. A niespodzianką było udane grzybobranie – kapitan z krótkiej wyprawy rowerem wrócił z workiem prawdziwków i maślaków. Były pyszne.
Kolejnym etapem rejsu była największa wyspa Bałtyku – Gotlandia. A dokładniej jej urokliwa stolica Visby. Potężne, doskonale zachowane mury obronne, magiczne ruiny kościołów, piękna przedwieczna zabudowa – warte były pokonania tej odległości. Cała długość trasy naszego rejsu wyniosła 564 mil morskich. A do tego dodajmy jeszcze niezwykłą urodę morza oglądanego od świtu do świtu – cudownie pięknego i w dzień i w nocy.