Piękny, długi rejs.

Załoga zbierała się w sposób szczególny. Niemal w każdym porcie – jedni schodzili , drudzy wchodzili na jacht. Wiadomo rejs długi (w miejsce planowanych 9 dni zrobiło się 14) a obowiązki na lądzie wzywają.

Pierwszy szwedzki port to VANDBURG na południu największej wyspy Bałtyku – Gotlandii. Zgodnie uznaliśmy, że jest cudem natury i sztuki budowlanej. Załogi chroniących się tam jachtów są oczarowane jego urodą. UWAGA: opłaty portowe wyłącznie w gotówce. Kolejny postój to słynny port w VISBY. I znów zachwyt i radość, że można to wszystko zobaczyć samemu. Planowany dalszy kierunek rejsu na Sztokholm znów nie miał szans na realizację. Wszyscy chcieliśmy zobaczyć Sztokholm ale nikt nie chciał walczyć z przeciwnym, silnym wiatrem kiedy prognozy przewidywały zrost jego siły. W zamian skierowaliśmy się do cieśniny Farosund – to już północny kraniec Gotlandii. Mieliśmy sporo czasu na zwiedzanie uroczego portu. Tam, podobnie jak w łotewskim VENTSPILS udzielono nam gościny również w charakterze portu schronienia. No, to wiadomo, że wiało. W kolejnym porcie – litewskiej Kłajpedzie opuściły nas kolejne załogantki. Rejs EMPATII nie miał szans zakończyć się w planowanym terminie.

Nasz jacht z 3 osobami na pokładzie wyszedł na wiele NM do Zatoki Gdańskiej. Niemal całą trasę przebył w niespotykanym dotychczas sztormie. Silny, przeciwny wiatr, wysoka boczna fala pozwoliły załodze wykazać się umiejętnościami i hartem. Od Helu, znowu nowy członek załogi spokojnie dowiózł nas do Gdyni.

Sami widzicie, że było fantastycznie.

Załoga: Andrzej, Andrzej, Danka, Michał, Jagoda, Monika, Juliusz